Poznajmy żarlacza
Przylądek Dobrej Nadziei to zdradziecki labirynt poszarpanych skal i maleńkich wysepek.Jego zimne wody skrywają na swoim dnie 2700 wraków. Jest to dom dla największej populacji żarłacza białego na świecie. Tysiące uchatek południowo afrykańskich prowadzą je do wąskiego kanału, zwanego Aleją Rekinów. Eksperymentowanie, poznawanie krok po kroku zachowań rekinów ludojadów znacznie wzbogaca naszą wiedzę o tych zwierzętach. Kiedy rekiny wyczują ofiarę, uderzają od dołu z ogromną silą, wyrzucając ponad powierzchnię wody. Spotkanie pod wodą z ludojadem jest niezwykle niebezpieczne. Należy zachować wszelkie środki bezpieczeństwa, by nie narazić się na ich atak. Najpierw trzeba znaleźć bezpieczne miejsce, z którego będzie można z bliska zobaczyć żarłacza. By chronić delikatną część brzuszną, rekiny te manewrują, by jakiekolwiek zagrożenie zawsze znajdowało się nad nimi. Gdy żarłacz zauważa nurków. Po spostrzeżeniu jednego osobnika, bacznie obserwuje się, czy nie nadpływają kolejne. Rekin zbliża się, by sprawdzić ofiarę i odpływa, uderzony rurką – tak reaguje na dotknięcie twardego przedmiotu, jednak nie wolno ani na chwilę spuścić go z oka. Rekini sposób na życie może wydawać się nam brutalny.Jednakże, kiedy chodzi o przetrwanie, okazał się on niezwykle skuteczny. Największe zagrożenie nie przychodzi z dna oceanów, lecz z jego brzegów. Jak na razie Rangiroa jest rajem dla rekinów, ale co będzie, jeśli nie zmienią się praktyki rybaków, pozbawione nadzoru mogą doprowadzić do polowań i sprzedaży rekinów także tu. Rekiny nie są poławiane, ponieważ nikt nie chce ich kupować, jednak, gdyby znaleziono rynek zbytu, polowano by i na nie. Istnieje przekonanie, że jeśli wytępi się rekiny z Rangiroa, konsekwencje dla rybaków będą ogromne. Jednak nie wszyscy pozostawiają rekiny w spokoju. Łowią je łowcy tuńczyków. Co roku wyławia się około czterystu tysięcy ton rekinów. Polowa z nich ginie przypadkowo, zaplątana w sieci. Coraz częściej stają się cennym łupem ze względu na płetwy, których kilogram osiąga cenę nawet dwustu dolarów. Zupa z płetwy rekina, to przysmak, a dla wielu także oznaka zamożności. Pozbawione płetwy rekiny, rzucane są powrotem do morza. Jest to rzeź na nieprzewidywalną skalę. Jaki będzie jej skutek za dwadzieścia, czy pięćdziesiąt lat, gdy miliardy martwych rekinów pozbawią ekosystem równowagi? Co roku dochodzi do siedmiu, czy ośmiu ataków żarłaczy na ludzi, gdy przez pomyłkę uznają ich za swój przysmak.Wraz z bliższym poznaniem tych zwierząt zmienia się nasze wyobrażenie powodowane strachem o tym bezwzględnym drapieżniku. Ci władcy oceanu nagle wzbudzają współczucie swoją samotnością i pewnego rodzaju bezradnością. Gdyby jednak zdecydowały się na atak – nie ma ucieczki. Wysiłki w odkrywaniu zachowań tych zwierząt nie poszły na marne. Aleją rekinów, uchatki afrykańskie, każdej zimy przybywają tu tysiącami, by płodzić i rodzić młode oraz w bogatych w pożywienie wodach obrosnąć niezbędnym tłuszczem do przetrwania zimy. To raj, zarówno dla uchatek, jak i dla żarłaczy białych. Składające się w 50% z tkanki tłuszczowej młode uchatki dostarczają rekinom niezbędnych substancji energetycznych. Choć pewnie nie wzbudza to naszej litości, żarłacz takich rozmiarów ciężko pracuje na swój posiłek. Pomimo swej siły, osiąga maksymalną prędkość zaledwie czterdziestu kilometrów na godzinę i łatwo mu uciec. Żarłacz biały pomaga utrzymać naturalną równowagę w populacji drapieżników i ich ofiar. Poluje wyłącznie na słabe oraz chore osobniki, chociaż nie zawsze skutecznie.